Zuzka
Właściciel stajni
Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:36, 04 Lip 2015 Temat postu: 04.07.2015 Teren powożeniowy z Blixtarem |
|
|
Bardzo dziś gorąco, więc z Łukaszem pojedziemy w teren. Ale taki dość nietypowy bo powożeniowy. On zaprzęga Kubusia a ja biorę na przetestowanie Blixtara. Wzięłam też do testów nowość w Patatajcu: podkładkę pod pasy w szorach. Zaprzęglismy rumaki i idziemy na stępa na plac.
Blixu został wstępnie przyuczony do chodzenia w zaprzęgu, widać to było. Aż tryskał energią kiedy stawiał kolejne kroki. Kuba rozgrzewał się spokojniutko a Blixtar na pełnej pompie do przodu, nie mógł się doczekać wyjazdu. W końcu wyjechaliśmy z tego placu.
Pojechaliśmy sobie dróżką w prawo, a że było dość szeroko to zakłusowanie. Obaj panowie ruszyli śmiało do przodu, nie trzeba było im mówić dwa razy. Kubuś jednak nie szarpnął tak jak Blixtar. Z reguły przymulony srokaty w szorach pokazywał swoje prawdziwe oblicze! Skręcamy bardzo łagodnie, nadal jedziemy dróżką. Był późny wieczór także nie grzało aż tak. Spytałam się Łukasza czy omijamy jezioro czy jedziemy plażą. Uzgodnilismy przejazd plażą. Jednak na razie do stępa. Kuba wykonał dobre i spokojne przejście, natomiast Blixu musiał trochę się poszarpać i dopiero komenda słowna mu dała do myślenia. Zbliżamy się do plaży więc ruszamy kłusem. W piachu jechało się trochę ciężej. Niedobitki ludzi spędzajacych wieczór nad wodą właśnie się zbierały do wyjścia kiedy przejeżdżaliśmy. Kilka osób strzeliło nam zdjęcie i ruszamy galopem. Blixtar radośnie się poderwał do chodu wyżej, Kubuś również. Jechaliśmy dość spokojnym galopem do skrzyżowania. Do kłusa i skręcamy delikatnie w kierunku domu. Tinker się odrobinę uspokoił, Kuba zaczął natomiast świrować i podgalopowywać. Łukasz trochę się z nim posiłował i przywrócił go do porządku. I skrzyżowanie z dróżką do domu. Do stępa.
Srokaty tym razem przeszedł do stępa ładnie, Kubuś również już uspokoił nerwy. Człapaliśmy sobie na luźnych lejcach rozmawiając o tym i owym. Spojrzałam na zegarek. Serio 23 godzina? No nieźle. Wjechaliśmy na plac i będąc czujnymi rozprzęgliśmy konie. Jednak ogiery nie chciały sobie skakać do gardeł i pokojowo odstawiliśmy panów do stajni. A sami zawlekliśmy bryczki do garażu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|