Zuzka
Właściciel stajni
Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:07, 23 Lut 2015 Temat postu: 17.09.2014 Gimnastyka - skoki na kole i skok wyskok |
|
|
Z okazji zdobycia trzeciej gwiazdki uszykowałam na dziś coś specjalnego. Ćwiczenia gimnastyczne. Na hali był ustawiony Łukasz z śmiesznym torem. Najpierw szereg gimnastyczny, na skok wyskok wysokość 50cm. Później nas czekały skoki po kółku wysokości 50cm do podniesienia. No ale przejdźmy do sedna. Wzięłam dzisiaj ochraniacze pomarańczowe (taka dzisiaj stylóweczka), kaloszki, czaprak wyjazdowy i ręcznie dziergane pomarańczowe nauszniczki. Cmoknęłam z podziwu dla samej siebie i poszłam z klaczą na halę.
Łukasz gwizdnął z zachwytu po czym zaczął sieśmiać, ze to nie rewia mody, a trening. Odburknęłam po czym śmiejąc się wsiadłam ze stołka. Incognito spoglądała na tor strzygąc uszami. Wiedziałam, że jej się średnio to podoba, ale znając życie za moment będzie śmigać i cieszyć się jak wariatka. Jechałyśmy aktywnym stępem między przeszkodami. Po dziesięciu minutach kłus. Porobiłyśmy w nim dużo wolt i pozbierałam półkrewkę natenczas. Poprosiłam Łukasza, żeby jedna z przeszkód na kole zrobił jako krzyżak, to skoczymy na rozgrzewkę.
Jak poprosiłam tak zrobił i najechałam nań w kłusie. Klacz nie szarżowała, jechała ładnie, ale zdecydowanie. Skok był płynny i miły. Poklepałam ją i znów poprosiłam chłopaka o zmianę na stacjonatę. Ja sama pojechałam galopem na szereg. Było to 6 przeszkód. Inco trochę zaskoczyła ta ilość i prawie się zabiłyśmy po 4-tej, ale poklepałam ją i najechałam ponownie. Było trochę lepiej, ale strasznie nierównomiernie. Najechałam niestrudzenie kolejny raz. Już złapała rytm, ale nie było perfekcyjnie, lepsze i to. Pod koniec przejedziemy to jeszcze raz. Przeszłam do kłusa na chwilę, żeby Inco złapała oddechu i najeżdżamy na kółko.
Pierwszą przeszkodę skoczyłyśmy w kłusie i od razu wygięcie. Trochę to klacz zaskoczyło, ale się nakierowała, jednak trochę po skosie i skoczyłyśmy masakrycznie na ukos. Trzecia przeszkoda jednak już prawidłowo, bo skorygowałam najazd. Czwarta wbrew oczekiwaniom skopana. Poklepałam Inco i pojechałyśmy raz jeszcze. Już była rozgrzana, więc poszło nam łatwiej z wygięciem. Tym razem najazdy były proste, a Incognito naprawdę skupiona. Przeszłam do kłusa i Łukasz podniósł dwie stacjonaty do 90cm. Pojechałam galopem na pierwszą z podniesionych. Ciężko było po niej wykręcić, ale skoki oba nie były złe. Trzecia, podniesiona stanowiła problem, ale srokata skoczyła robiąc swój numer z wysoko podniesionymi nogami. Czwarta już z płatka. Jednak jechałam od razu drugie kółko. Pierwsza. nie było takiej paniki jak na trzeciej. Całe kółko poszło świetnie.
Stwierdziłam, że już czas kończyć, klacz była cała zdyszana. Popuściłam popręg o dziurę i wyjechałam na dwór połazić w słoneczku. Po paru kółkach wokół ośrodka zsiadłam z niej i poszłam na myjkę gdzie standardowo obmyłam nogi i odprowadziłam półkrewkę na padok, a ja posprzątałam sprzęt. Przeszkodami niech się zajmie Łukasz. Mi się nie chce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|