12.06.2015 Wolty w galopie, trening w burzy i L-2

Zuzka

Z kim bym chciała sobie pojeździć na ciasnawej hali pośrodku ulewy. Ostatnim koniem o którym bym pomyślała był Geronimo. No cóż, niezbadane są ścieżki boskie, pojeżdżę na złotym. Ogarnęłam go na ujeżdżenie i siupamy szybko na halę.

Nie zmoknęliśmy zbytnio bo hala niedaleko a akurat wyszło słonko na chwilę. Wsiadłam na kucyka i dałam łydkę do stępa. Chętnie ruszył do przodu na luźnej wodzy. Jedziemy sobie na luzie naokoło hali, zaczęłam zbierać wodze i kręcimy wolty na łydkach. Pracował dziś chętnie, w sumie to chyba jak zawsze z tego co wiem. Kiedy opuścił łeb stwierdziłam, że czas pokłusować. Zaczął bębnić deszcz. Gerry się zatrzymał jak wryty zamiast zakłsusować. Jednak upewniłam go, że nic strasznego się nie dzieje, kłusujemy.

Na początku był strasznie spięty i zdezorientowany przez lejące się na dach strugi wody. Starałam się go jak najbardziej skupić na mnie robiąc wolty i zmieniając kierunek. Trochę się rozluźnił, zaufaj mi kucyk, nie jestem strasznym potworem. Opuszczał łeb, nie machał już tak nerwowo ogonem. Nastawił się na moje pomoce. Super! Zaczął się zbierać, hola spokojnie Gerry. Jedziemy sobie chwilę, 5 minut, stępem i galop.

Przegalopowałam kuca na obie strony i próbujemy robić wolty. Nakierowałam go wpierw na połówkę hali. Jak na zwinność kucyka to słabo bo się zbuntował i przeszedł do kłusa. Nie szkodzi, mam dziś cierpliwość, zagalopowanie. Zaczęła się burza, grzmotło w pobliski las, Gerry odskoczył i przeszedł do kłusa. Nie kucyk, galop. Przyłożyłam mocno łydki i jedziemy. Jedno okrążenie i wolta w galopie. Super! Pogłaskałam go i zmiana kierunku przez kłus. Na drugą stronę już od razu ładna wolta. Jedziemy chwilę galopem, super się jedzie. I do kłusa. W tym momencie grzmotło w drzewo na dróżce na padoki. Gerry poleciał galopem, ja poleciałam w tył siodła i wypadła mi noga. Oj nie nie nie nie! Szarpnęłam go mocno za wodze. Ups, Gerry nie lubi. Zaczął zwalniać ale to oznaczało brykanie. Dałam mu łydkę do przodu, niech zapomni o tym, że to nie ja dałam go do galopu. Złapałam strzemię i jedziemy. Stopniowo go zwalniałam do kłusa. Dobry kucyk, należy nam się chwila stępa.

Po paru minutach burza sobie poszła i mogliśmy w spokoju przejechać jakiś program. Na przykład.. L-2?

Przywitanie z sędziami czyli wszystko co na linii środkowej - super. Ruszenie kłusem oczywiście również. W prawo i serpentyna. Dzisiaj kuco był na maksa powyginany, dobra energia szła do przodu. Super wyszło. I płynne przejście w galop, może jedyne ale to było to, że walijczyk sobie delikatnie wesoło bryknął. Jedziemy koło w ładnym wygięciu. Przejście do kłusa trochę przed wyznaczonym miejscem niestety ale bardzo płynne. Robimy żucie z ręki. Początkowo nie chciał współpracować ale jak zrobiłam powtórkę koła to posłusznie opuścił łeb. Perfekcyjnie. Stęp swobodny nam wyszedł tym razem. Ruszamy kłusem, serpentyna miodzio. I galop, koło też ładnie chociaż za małe koło zrobiliśmy. Kłus był trochę za nerwowy ale już końcówka przejazdu taka jaka jest okej. Poklepałam kuca i rozstępowanie na luzie, należy nam się.

Po paru kołach zsiadłam i rozsiodłałam Gerrego, niech sobie pobiega po hali, bo na padok dziś nie wyjdzie.