 |
Wirtualna Stadnina Rysunkowa Inferno
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zuzka
Właściciel stajni
Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:40, 29 Maj 2015 Temat postu: 29.05.2015 Powożenie: maratonowe zjazdy, podjazdy i błoto |
|
|
Jako że dzień bardzo ładny wybierzemy się z Jakubem w teren. Podeszłam do boksu leniuszka i założyłam ogłowie szorowe. Nie będę go zamęczać gorącym czaprakiem, pojedziemy bryczką. Wyszłam z nim na dwór, podczepiłam do bryczki, która stała pod wiatą i usiadłam na siedzeniu. Pojedziemy tylko my dwaj. Dałam lejcami sygnał i jedziemy w las.
Kuba z chęcią ruszył i wyjeżdżamy. Łukasz wyprowadzał konie na padok, a my sobie jedziemy precz. Trochę sobie perszeron poogierzył jak zobaczył wychodzące klacze ale już jedziemy hen daleko stąd. Skierowałam się w stronę lasu bo tam będzie ciekawa trasa na ćwiczenia. Po kilometrze czy dwóch ruszamy kłusem. Chętnie poderwał szybciej bryczkę, płynne przejście toto nie było ale grunt że była energia w kłusie od początku. Czeka nas pierwsza przeszkoda: stromy zjazd czajacy się za drzewami. Zebrałam więcej lejców w ręce w komunikacie, że coś się będzie działo ciekawego. Nastawił radarki i włączył swój tryb pracy. Przed zjazdem się zatrzymał co spowodowało ruch bryczki w jego nogi (prawie). Wystrzelił kłusem wesoło pierdząc. Umarłam ze śmiechu jak tak wesoło sobie kłusował po zjeździe wysoko podnosząc nogi jak to ma w zwyczaju. Tak sobie przemierzaliśmy las dopóki nie wjechaliśmy obok jeziora. Wspominając ostatnią wyprawę zaczęłam się śmiać. Ogór nastawił uczy w moją stronę. Jedziemy stępem po brzegu. Klasycznie Kuba wybrał najbardziej zabłocone miejsca i kopyta z ochraniaczami całe uwalane. No pięknie. Po przejechaniu wzdłuż jeziora jedziemy kłusem pod górkę. Wtarabaniliśmy się tam, uff. Przed nami długa polna dróżka. To huzia galopem. Jak tylko dałam sygnał perszeron szarpnął bryczkę i nie ma to tamto, jedziemy z całej epy. Miałam jedynie nadzieję, że dam radę na nim zahamować. Dałam radę! Jedziemy kłusem, ostatnie trzy kilometry nas czekają. Wybiegany Kubuś nie miał już ochoty się popisywać więc jechał swoim trybem człapania. Nie popędzałam go, mi tam odpowiada.
Dojechaliśmy sobie na skraj lasu kłusem, do stępa. Koń ubłocony, koń szczęśliwy. Pochylił łeb i zrelaksowany chodził sobie nóżka za nóżką. Dojechaliśmy do Inferna. Wypięłam go z bryczki, zasapany zbytnio nie był więc zdjęłam szory, założyłam kantar i na myjkę. Trzeba doprowadzić nogi do porządku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|